Sprawy bieżące.
Moi Drodzy Sąsiedzi i Sąsiadki, czy moglibyśmy poruszyć, na najbliższym zebraniu, temat wpuszczania wszystkich możliwych zawracaczy gitary (albo głowy) na teren klatki? Rozumiem, że wolontariusze/przedstawiciele firm szukają klientów gdzie tylko mogą. Dla części z nich jest to pewnie sposób na wyrobienie słupków sprzedaży. Ale serio, ja się zaczynam bać wychodzić na klatkę, bo nie wiem na kogo trafię.

Śmiesznie jest jak znajduję imprezowicza śpiącego na mojej wycieraczce, o ile zdarzy się to raz (więcej adrenaliny nie potrzebuję), ale lekkomyślność w puszczaniu obcych zaczyna mnie przerażać. A to kominiarz, a to jakiś sprzedawca ubezpieczeń czy (tak jak dzisiaj) wolontariusze unicefu. A pan z ochrony nic nie wie, jakoby ktoś taki przebywał w naszym budynku. Ja nie wiem, czy nam, miłościwie panujący Robyg, podczepił jakiś dworzec pod nasz budynek czy jak, a do nas nie dotarła informacja o tym? A jeżeli wszyscy wchodzą jak leci, to jaki jest sens w posiadaniu ochrony i płaceniu za tą usługę?


  PRZEJDŹ NA FORUM